CZEGO SIĘ CZEPIACIE

Zakupy ze stylista
DLACZEGO WARTO IŚĆ NA ZAKUPY ZE STYLISTĄ?
15 stycznia 2016
dzieło sztuki przedstawiające kropki
PIĄTY ELEMENT
23 kwietnia 2016

Nie chciałam być niemiła. To nie jest pytanie! Po prostu opowiem dziś o tym, czego najbardziej w sobie nie lubicie. Ranking TOP 5 moich „ulubionych” kobiecych kompleksów. Które zwalczam z delikatnością młota pneumatycznego.

  1. Ramiona

Kiedy mówię „teraz sprawdzimy jakim jesteś typem sylwetki” od razu dostaję jakieś zastrzeżenia co do ramion. Za szerokie, za masywne, w ogóle najszersze na świecie. „Nie lubię ich odsłaniać”. Rękaw najlepiej do kostek, żeby ich nie było widać. „Już nie te lata żeby odsłaniać ramiona”. Dziewczyny, litości. Wasze ramiona są naprawdę OK. Najczęściej wcale nie są najszerszym punktem waszej sylwetki, choć wiele z Was tak uważa. A nawet jeśli, są inne sposoby na wysmuklenie ramion niż zasłanianie ich szerokim lub długim rękawem.

  1. Kolana

Nie spotkałam jeszcze żadnej dziewczyny, która sama z siebie powiedziałaby „lubię swoje kolana, są ładne, jestem w nich dumna”. Swoje nogi akceptujecie jakoś łatwiej, no ale te kolana to przecież tragedia!

Prawda jest taka, że kolana jak łokcie – mają ważne zadanie do spełnienia i mam wrażenie, że to jest ich przeznaczenie, a nie idealny wygląd. To nie jest część ciała, która u większości kobiet wygląda przepięknie, a tylko u Was fatalnie. Kolano to kolano i wymagajmy od niego żeby było zdrowe. Spójrzcie na Annę Dello Russo (nie znacie? To taka pani, która się bardzo oryginalnie ubiera, cały świat wielbi ją jako ikonę mody, a ona wielbi swoje nogi i z upodobaniem śmiga w długości super mini.) Przyjrzyjcie się jej kolanom. Ładne? Kolano jak kolano. Ale ta pewność siebie! Bezcenna. Czego Wam i sobie życzę, Amen.

  1. Brzuch

Każda z nas go ma. Nawet jeśli go nie ma naprawdę, to w jej wyobraźni zawsze jest duży – za duży. Na dolegliwości z brzuchem Style Doctor zaleca dużą dawkę Bezkriticizim®  5 razy dziennie. A tak na serio, warto skupić się na talii, nie na brzuchu. Dlatego przekonuję Was do zaznaczania talii poprzez noszenie koszul i bluzek w środek spodniach czy spódnicy. W tym punkcie zawsze podnosi się ten brzuchowy lament. Naprawdę, nawet jeśli wokół siebie macie ludzi, którzy godzinami przyglądają się, ja wyglądacie z profilu i czy aby na pewno nie wystaje Wam brzuch (swoją drogą powinni znaleźć lepsze zajęcie, bo chyba to jest kiepsko płatne???) to dużo korzystniej dla Waszej sylwetki będzie zaznaczyć linię talii. Koszula wypuszczona luzem na brzuchu, a dla bezpieczeństwa zasłaniająca jeszcze pupę, powiększy Was jakieś 10 razy. Bo na logikę, jeśli zakładamy coś na coś, to jest tego więcej, nie mniej, również optycznie. Rozwiązaniem może być także podkreślanie innego wąskiego miejsca sylwetki – pod biustem.

  1. Pupa

Za szeroka, za duża, za płaska, za odstająca. A najlepiej jakby w ogóle jej nie było, zasłonić i zapomnieć. I znów problem przy wkładaniu koszuli w spodnie, bo przecież widać pupę! Skandal i zgorszenie, faktycznie… tak jakby cała reszta populacji nie posiadała tej części ciała. Jak zwykle polecam – zwiększyć dystans do tego tematu. Na nisko lub wysoko osadzone pośladki mamy różne rozwiązania w fasonach spodni. Pupa odstaje od reszty ciała? To dobrze, wygodniej Ci będzie siedzieć, nic tylko się cieszyć! Drogie Panie, tak na marginesie, mężczyźni lubią oglądać damskie pupy, w jeansach też. To chyba dobrze?

  1. Łydki

Nie zliczę, ile razy usłyszałam „mam masywne łydki”. Jeśli klientka jest plus minus mojej postury, zawsze staję obok niej i pytam „Czy wobec tego ja też mam masywne łydki?” bo zazwyczaj wyglądają tak samo, ewentualnie porównanie wypada na niekorzyść dla mnie J Taka propagandowa sztuczka, ale do rzeczy. Mniejsze znaczenie ma kształt Waszych łydek, a większe – fasony spódnic czy spodni, które nosicie. Wszystko, co kończy się w połowie łydki – spódnice za kolano, spodnie culottes, spodnie rybaczki – poszerzy łydkę!

Tutaj, jak w wielu innych przypadkach, sprawdza się zasada – odsłonić, żeby wyszczuplić. Pokochać i odsłonić! Wbrew tym ludziom (istniejącym głównie w Waszej wyobraźni) którzy będą chodzić z nosem przy ziemi i centymetrem w dłoni, żeby w biegu mierzyć szerokość Waszej łydki…

Na tym kończę dzisiejszy ranking. Gdybym miała wymienić kolejne miejsca na podium, byłyby to łokcie i stopy. Ale nie będę o tym pisać, bo jeszcze zaczniecie się nad tym zastanawiać… Idzie wiosna, spójrzcie na siebie łaskawszym okiem i nie szukajcie dziury w całym! Pozdrawiam Was bardzo ciepło.

Kalina

kontakt@styledoctor.pl